ANETA STREMSKA, J. TOMIAK
"Zmiana wydaje się być jednym z najbardziej naturalnych procesów w życiu człowieka. Rodzimy się , jako istoty ssące i leżące, co najwyżej – pływające. Wkrótce zmieniamy swoją perspektywę widzenia, wstając i ruszając z miejsca na własnych nogach, co z punktu widzenia naszego organizmu i psychiki musi być wysiłkiem ponad miarę. Nie jest jednak. Większość z nas daje sobie z tym świetnie radę i szybko zapomina, jak w ogóle ten proces przebiegał.
"Zmiana wydaje się być jednym z najbardziej naturalnych procesów w życiu człowieka. Rodzimy się , jako istoty ssące i leżące, co najwyżej – pływające. Wkrótce zmieniamy swoją perspektywę widzenia, wstając i ruszając z miejsca na własnych nogach, co z punktu widzenia naszego organizmu i psychiki musi być wysiłkiem ponad miarę. Nie jest jednak. Większość z nas daje sobie z tym świetnie radę i szybko zapomina, jak w ogóle ten proces przebiegał.
Zamiast ssać zaczynamy gryźć, używać rąk, więcej – sztućców, uczymy się języka, wreszcie wysyłają nas do szkoły, gdzie trafiamy w grupę jakichś dziwaków, którzy wymagają od nas dostosowania się. I z tym sobie świetnie radzimy, chociaż jesteśmy bardzo młodzi i nie mamy wystarczającej wiedzy teoretycznej. Później wyrastają nam włosy w byle jakich miejscach, zmienia się nasze ciało, przeżywamy momenty zachwiania równowagi psychicznej, a i tak wychodzimy z tego cało. Potem pierwsza miłość, pierwszy seks, dalej – pierwszy związek na serio, dzieci, praca, a pomiędzy tym stale nowi ludzie, nowe sytuacje, nowe szkoły, nowe miejsca zamieszkania… Istne wariactwo i mnogość zmian. I dalej trwamy, dalej jesteśmy ! Czasami mówimy „sam nie wiem, jak dałem sobie wtedy radę, ale jakoś dałem, kurczę”. Skoro więc zmiany są wpisane w nasze życie, skoro nie ma go bez nich, dlaczego tak trudno nam podejmować je świadomie ? Czyżbyśmy lepiej radzili sobie wtedy, gdy zmiany spadają na nas z tak zwanego Nienacka ?
Prawdopodobnie, gdyby komuś zarzucić, że nie jest w stanie podjąć zmiany samodzielnie, dopóki los za niego tak nie zdecyduje, ów obraziłby się na śmierć. Czy słusznie ? Z obserwacji wynika, że większość ludzi podejmuje proces zmiany dopiero wtedy, gdy jest to nieodzowne, tak jakby wcześniej obawiali się podjąć wyzwanie. A przecież każdy z nas mógł poczekać z tą umiejętnością chodzenia. Fajnie byłoby siedzieć w wózku do szóstego roku życia, albo i dalej, pozwolić się wozić, nosić na rękach… Do czego się tak spieszyliśmy, podejmując nadludzki wysiłek pionizacji w okolicach pierwszego roku życia ? Czyżbyśmy sądzili, że świat będzie ciekawszy, że doznamy więcej, że zdarzy się coś fantastycznego ? Pewnie tak. Co więc stało się z tą ciekawością świata, potrzebą niezależności, poszukiwaniem przygód, pragnieniem doznań, potrzebą eksploracji, pędem do nowych umiejętności, chęcią udowodnienia sobie, że damy radę ?"
Komentarze
Prześlij komentarz